środa, 21 czerwca 2017

Zima koloru turkusu. Carina Bartsch


Dopiero kiedy człowiek przeżyje piekło, może docenić piękno nieba. 



Druga część cyklu o Emely i Elyasie, parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy – choć prowadzą usiane towarzyskimi i rodzinnymi przygodami życie – tęsknią za prawdziwą miłością.
Emely jest kompletnie zdezorientowana. Dlaczego Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, zniknął właśnie wtedy, gdy zdecydowała się mu zaufać? Na szczęście wciąż może liczyć na swojego tajemniczego, internetowego wielbiciela... Ale czy w końcu dojdzie do ich spotkania? Ciąg dalszy akademickiego romansu o tym, czy warto dawać drugą szansę trudnej miłości.

Po zakończonej pierwszej części, która powaliła mnie na kolana, a zakończenie sprawiło, że chciałam rzucić książką na drugi koniec pokoju, oczywiste było, że sięgnę po tom drugi. Oczywiście nie wytrzymałabym, gdybym nie sięgnęła po niego od razu.

Od "Zimy koloru turkusu" również nie mogłam się oderwać. Niemal zarwałam noc, (Nigdy, przenigdy tego nie robię!) po to tylko, aby dowiedzieć się jak to wszystko się potoczy.

Niestety muszę przyznać, że w tej części było trochę mniej docinek Emely, przez co książka była odrobinę mniej zabawna i troszkę, podkreślam troszkę, straciła w moich oczach

Oczywiście nadal jest aż do bólu przewidywalna, ale bez mrugnięcia okiem wybaczam to autorce. Patrzcie jak bardzo jestem zakochana w tej historii!!! :)

Albo to moje jakieś urojenia, albo pani Bartsch rzeczywiście dała sobie trochę spokoju z tym patosem, w niektórych wypowiedziach bohaterów. Co jak dla mnie jest ogromnym plusem.

Nadal uwielbiam głównych bohaterów. Pod tym względem wiele się nie zmienia. Poznajemy inną twarz Emely, ale mimo to nadal jest tą samą twardo stąpającą po ziemi osobą.

Elyas troszkę podpadł mi, a zarazem zaplusował. (Tak, również siebie nie rozumiem.) Momentami był tak słodki i uroczy, że aż nierealny, ale zarazem robiło mi się cieplej na serduszku kiedy tak się zachowywał.

"Zima koloru turkusu" również bardzo przypadła mi do gustu. Jednak jestem tego zdania, że jest ona odrobinę niepotrzebna. Wystarczyłoby skrócić niektóre wydarzenia i zrobić jednotomówkę. Niemniej jednak czerpałam wielką przyjemność z czytania twórczości pani Bartsch.


____________________________________
Hejka :)
Na wstępie chciałabym bardzo i to bardzo podziękować za udostępnienie przecudnych zdjęć, dziewczynom z bloga: http://overreading.blogspot.com/ :)

Napiszcie czy wy również bardziej wolicie część pierwszą przygód Elyasa i Emely?

7 komentarzy:

  1. Rok temu czytałam "Lato koloru wiśni" :D Książka bardzo mi się podobała, a teraz się zastanawiam czemu ja jeszcze nie sięgnęłam po drugi tom ? :D

    goszaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najszybciej musisz to nadrobić! Na pewno nie pożałujesz :)

      Usuń
  2. Hej, jestem u Ciebie po raz pierwszy chyba :D
    Ładnie tu :D Ciekawie piszesz, krótko, zwięźle i na temat, lubię takie recenzje :D
    Mała uwaga "Od "Zima koloru turkusu" również nie mogłam się oderwać." - albo musisz odmienić słowo "zima" albo dopisz "książki" :D
    Pozdrawiam ciepło! :)
    Kasia z Recenzje Kasi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się tutaj podoba! :)
      Dziękuję za radę, już lecę poprawiać. :D
      Również pozdrawiam. :*

      Usuń
  3. A ja tej książki nie znam i nigdy o niej nie słyszałam.. Ciekawe. Internetowy wielbiciel? ciekawe..

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta seria była świetna *.* Dawno się tak nie uśmiałam :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie skończyłam pierwszą część, która jest genialna i bardzo mi przykro, bo nie mam drugiej części, będę musiała poczekać. :(

    OdpowiedzUsuń