sobota, 11 marca 2017

Fallen. Film







Gdybyście nie mogli być z osobą, która jest waszym przeznaczeniem?
Para kochanków.
Starożytna wojna.
Skazani na miłość, która nigdy się nie spełni.
Przeznaczeniem niektórych aniołów jest Upadek.
W Danielu Grigori jest coś boleśnie znajomego.
Luce Price zwraca uwagę na tajemniczego i zdystansowanego Daniela już pierwszego dnia w szkole Sword & Cross w dusznej Georgii. On jest jedynym jasnym punktem w miejscu, gdzie nie wolno korzystać z komórek, inni uczniowie to świry, a każdy ich ruch śledzą kamery.
Choć Daniel nie chce mieć nic wspólnego z Luce - i robi wszystko, żeby dać jej to wyraźnie do zrozumienia - dziewczyna nie potrafi się powstrzymać. Przyciągana niczym ćma do płomienia, musi dowiedzieć się, jaką tajemnicę ukrywa Daniel... nawet gdyby to miało ją zabić.
„Upadli” to powieść ekscytująca i romantyczna, połączenie wciągającego thrillera i historii miłosnej. 
lubimyczytac.pl 

Do książką autorstwa pani Lauren Kate mam ogromny sentyment, ponieważ jest to jedna z pierwszych książek, które przeczytałam z czystej przyjemności. Między innymi dzięki niej zaczęłam sięgać po inne historię. Dlatego kiedy usłyszałam, że w końcu ma się pojawić ekranizacja byłam bardzo podekscytowana. Sami możecie zobaczyć po tym jaka była moja reakcja na zwiastun: LINK.



"Upadli" nie jest moją ulubioną serią. Nie wracałam do niej przez długi, długi czas. Po takiej ilości książek jakie udało mi się przeczytać na pewno ta historia odrobinę by mnie irytowała. 

Przejdźmy w końcu do mojej opinii na temat filmu, bo zapewne to was bardziej interesuje. :)

Muszę przyznać, że początek filmu bardzo mi się spodobał. Klimat mrocznego Sword & Cross został cudownie i realistycznie ukazany. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego miejsca. 



Treści "Upadłych" nie pamiętam doskonale, jednak wydaje mi się, że scenariusz bardzo ściśle trzymał się tego co można znaleźć w pierwowzorze. Jestem pewna, że zostały ukazane najważniejsze wątki. Oczywiście jak to bywa w ekranizacjach parę zostało dodanych.
Dopiero w połowie filmu wszystko zaczęło się walić. Tak jakby wszyscy pracujący nad filmem czuli, że już zbliżają się do końca i chcieli jak najszybciej to wszystko zakończyć. Jedna z najbardziej emocjonujących i trzymających w napięciu scen została ograniczona do minimum. Zamiast tego pojawiła się niezbyt ciekawa walka Daniela z Camem (Może to było w książce, ale w ogóle sobie nie przypominam.). W dodatku główni bohaterowie już do końca filmu mieli nieprzerwanie te same miny - słodkich szczeniaczków. Końcówka to jedna gigantyczna kostka cukru, od którego zaczynało mnie mdlić. 



Nieraz nie potrafiłam powstrzymać śmiechu. Niektóre sceny były tak absurdalne i przerysowane, że po prostu nie mogłam się powstrzymać. W dodatku tym filmem uświadomili mnie, że się starzeję. (Dzięki, kurde wielkie.) W ogóle nie bawią mnie takie cukierkowe sceny. Poza tym zakończenie książki sprawiło, że chciałam sięgnąć po dalsze części. Film w ogóle do tego nie zachęca. Nie będę wam pisać dokładnie jak to się wszystko potoczyło, ponieważ i tak już wiele zdradziłam. Po prostu z interesującej historii zrobiono (tutaj kolejny raz powtórzę) słodki romans. 

Najdziwniejsze jest to, iż miałam wrażenie, że w filmie grają niezbyt popularni i znani aktorzy. Bardzo mnie to cieszyło, bo nie lubię widzieć w każdej produkcji jednej i tej samej twarzy. Między innymi przez to niektórym z nich wybaczyłam średnią grę aktorską. Jednak przed chwilą przyjrzałam się tym osobą bliżej i okazało się, że są aktorami z wieloletnim doświadczeniem, co było dla mnie ogromnym szokiem. 



Na pierwszy rzut oka po obejrzeniu zwiastuna Addison Timlin, odtwórczyni Lucindy pasowała do tej roli. Jednak już przy pierwszych kadrach filmu stwierdziłam, że jest całkowicie odwrotnie. Aktorka przede wszystkim powinna być o wiele młodsza. Z tego co pamiętam główna bohaterka miała 17 lat, a Addison jest o wiele starsza. Nie grała jakoś tragicznie, ale jej osoba z jakiegoś niewiadomego mi powodu okropnie mnie irytowała.

Jedynie widząc Jeremy'iego Irvine, czyli Daniela miałam przeczucie, że skądś go już znam. Okazało się później, że widziałam go wcześniej w filmie "Now Is Good". Dzięki Bogu, że postanowili obsadzić go w tym filmie. Nie miał moim zdaniem wymagającej roli. Przez większość czasu musiał rzucać tajemnicze spojrzenia w kierunku Lucy i w międzyczasie uciekać przed nią, a mimo to wypadł bardzo średnio. Jedynym plusem jest to, że miałam okazję się na niego pogapić. ;) Wizualnie jest idealny w roli Daniela.

Wiem, że swego czasu bardzo wiele dziewczyn szalało za Camem. W filmie to typowy bad boy. Jednak w życiu nie powiedziałabym, że może okazać się demonem. Jego słodka buźka po prostu temu przeczyła, ale muszę przyznać, że jest to jeden z niewielu bohaterów, który wygląda na wiek, w którym teoretycznie powinien być Cam. 

Jeszcze wspomnę, że Pen była dla mnie idealna. Nie wiem jakim cudem, ale w mojej wyobraźni właśnie tak wyglądała. W dodatku aktorka bardzo dobrze sobie poradziła. 



Chyba najbardziej bolał mnie brak niektórych z postaci, które bardzo polubiłam, ale w filmie jedynie przewijają się niemal niezauważone. Rozumiem, że w ekranizację nie da się wepchnąć wszystkiego, ale bardzo smutno było mi kiedy o Arriane, czy Rolandzie mówiono bardzo mało. 

Cieszę się, że mogłam zobaczyć całą historię na ekranie. Chociażby z względu na początek, który bardzo przypadł mi do gustu. Szkoda tylko, że tego samego nie mogę powiedzieć o drugiej połowie filmu. Wydaje mi się, że większość oddanych fanów serii bardzo zawiedzie się na tej ekranizacji. 

Wydaje mi się, że ekranizacji nie zobaczymy w polskich kinach. Przekopałam niemal cały Internet i nie znalazłam nigdzie wersję z napisami. Dlatego dla chętnych pozostaje jedynie oryginał.

 ________________________________________
Hejka :)
Koniecznie dajcie znać jaka książka sprawiła, że zaczęliście czytać nałogowo. ;)

Buziaki!

2 komentarze:

  1. WoW
    Pozdrawiam
    Tomek z http://mocrecenzji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że lubię takie klimaty do "Upadłych" mnie nigdy nie ciągnęło, a już tym bardziej do filmu. A skoro i tak go nie polecasz, to już na pewno po niego nie sięgnę.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń