środa, 4 października 2017

Jeden dzień. Film czy książka?



 Zapewne większość z was oglądała film "Jeden dzień". Ja zetknęłam się z nim pierwszy raz jakiś czas po premierze. Całokształt mnie oczarował. Nie byłam w stanie się do niczego doczepić. Jednak dopiero niedawno dowiedziałam się, że jest to film nakręcony na podstawie książki. Oczywiście jeśli spodobał mi się on tak bardzo, to musiałam sprawdzić czy z pierwowzorem będzie tak samo.

Historia Emmy i Dextera tak bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ posiada niemal wszystkie wątki, które sprawiają, że już na wstępie zakochuje się w danej twórczości.

Uwielbiam Londyn, Wielką Brytanię i najróżniejsze akcenty w języku angielskim. Dlatego też po zaledwie paru minutach filmu byłam w siódmym niebie.

Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, z góry jeśli takowy pojawi się w literaturze, czy też filmie automatycznie nie mam ochoty dowiadywać się co będzie dalej. Na szczęście tutaj miłość jest jedynie skutkiem wieloletniej przyjaźni.

Nikt nie ma życia idealnego. Dlatego nienawidzę kiedy autorzy kreują właśnie taki świat i próbują wciskać nam kit. Reżyser jak i autor książki na szczęście postąpili całkowicie inaczej. Pokazali, że każdy ma swoje wzloty i upadki oraz co najważniejsze, że nie ma w tym nic złego.

Mam wrażenie, że mogłabym tak pisać bez końca. Jednak na tym zaprzestanę, bo przecież miałam napisać o tym co zrobiło na mnie większe wrażenie. Film, czy też książka.

No to teraz uwaga, uwaga!
Na pewno będziecie w szoku!

Otóż przeczytałam książkę i kolejny raz obejrzałam film, ale nie potrafię wybrać które bardziej przypadło mi do gustu. Moim zdaniem znakomicie dopełniają się. Książka jest genialna. Nie zrozumcie mnie źle. David ma barwny i nietuzinkowy styl pisania, ale wiem, że w jedynie w wersji papierowej ta historia nie byłaby taka sama.

O wiele bardziej zrozumiałam i poznałam głównych bohaterów poprzez książkę. Jednak dopiero dzięki filmowi naprawdę się z nimi zżyłam i czułam się tak jakbym znała ich przez całe swoje życie.
Przy filmie płakałam jak bóbr. Czytając książkę, byłam jedynie smutna.

Z ręką na sercu mogę przyznać, że jest to najbardziej rzetelna i dopracowana ekranizacja książki jaką kiedykolwiek oglądałam. Po zakończonej lekturze na pewno wyłapałabym małe niedociągnięcia jeśli chodzi o treść. Jednak takowych w ogóle nie ma.
Poza tym cudowna gra aktorska, głównych bohaterów i nie tylko. Nie wyobrażam sobie innej Emmy, czy też Dextera!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz