środa, 25 października 2017

Franco. Kim Holden




Mawiają, że dom jest tam gdzie serce,
Swoje zostawiam z Tobą. 


Franco Genovese jest perkusistą w światowej sławy amerykańskim zespole Rook. Chłopak ma wszystko. Zabójczy uśmiech, tatuaże, talent, ostry dowcip. A przy tym wszystkim serce ze złota.
Wiedzie dobre, stabilne, nieskomplikowane życie.
Jednak wieczór spędzony w niepozornym barze w Los Angeles wszystko to zmienia.
Do jego świata wkracza Gemma Hendricks.
Pochodząca z północnej Anglii, odnosząca sukcesy młoda pani architekt. Właścicielka uroczego uśmiechu, ciętego języka i nad wyraz ufnego serca.
Natychmiast coś ich do siebie przyciąga.
Gemma i Franco z miejsca się zaprzyjaźniają.
Ich znajomość nie potrwa długo, ponieważ kiedy za kilka dni wrócą do domów, rozdzielą ich tysiące kilometrów.
A może coś się zmieni?
Gemma ma pewne bliskie sercu marzenie.
Gdy Franco postanowi pomóc dziewczynie w spełnieniu go, wszystko może wywrócić się do góry nogami.
Czy ich przyjaźń będzie miała szansę przerodzić się w miłość? A może wszystko pójdzie w zapomnienie?

źródło: lubimyczytac.pl 

Pewnie jak większość z was uwielbiam Holden. Nie dość, że jest przemiłą i przesympatyczną osobą, to tworzy same cudeńka, które mam nadzieję, że już na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
Już przed przeczytaniem Franco widziałam opinie, które głosiły, że ta historia odrobinę różni się od "Promyczka", czy też "Gusa". Niestety muszę się z tym zgodzić...

Szczerze powiedziawszy w ogóle nie byłabym w szoku, gdyby ktoś powiedział mi, że 3 część serii o promyczku została napisana przez całkowicie inną osobę. Fakt, że historię Franco i Gemmy czyta się przyjemnie i niebywale szybko, ale zabrakło mi w niej tej głębi, którą widziałam w jej innych książkach. 

Jednak trzeba przyznać, że "Franco" również ma swoje mocne strony. Kim pokusiła się o poruszenie tematu, z którym raczej nieczęsto można spotkać się w tego typu literaturze. Poza tym nie zabrakło tam wielu scen z udziałem Gusa, co sprawiło, że nabrałam ochoty na ponowne przeczytanie poprzednich części.

Jeśli chodzi o samych bohaterów, to już zapewne doskonale wiecie, że nie przepadam za idealnymi postaciami, a właśnie tacy wydają się być Gemma i Franco. Może i przebolałabym to, gdyby nie to, że już po pierwszym spotkaniu zachowują się tak jakby byli na co najmniej 10 randkach. 

Nie twierdzę, że nie jest warto sięgać po tą książkę. Fakt, że Franco zbytnio nie wyróżnia się na tle innych książek z gatunku YA, ale za to czyta się go niezwykle przyjemnie i szybko. Gdyby nie to, że spodziewałam się czegoś o wiele, wiele więcej moja opinia byłaby całkowicie inna. 

________________________
Czy tak samo jak ja zwiedliście się na "Franco"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz