niedziela, 4 czerwca 2017

Shadowhunters. Zimowy sezon 2.




Moje narzekania na temat pierwszego sezonu mogliście przeczytać w poście, gdzie porównywałam serial z filmem na podstawie "Miasta kości". LINK TUTAJ.

Wspomnę tylko, że początek serialu to kompletna klapa. Nie dość, że wydaje się być robiony przez amatorów, to gra aktorska daje wiele do życzenia. Jedne co sprawiło, że dotrwałam do końca sezonu, to wątek Aleca i Magnusa, który bardzo przypadł mi do gustu.

Gdyby nie filmik na YouTube od CatVloguje, w którym dziewczyna opowiada o zmianach, które zaszły w kolejnym sezonie, to w życiu nie kontynuowałabym oglądania Shadowhunters.

Przeważnie nie zwracam na takie rzeczy uwagi, ale poprzednie intro było tak okropne, że podczas kiedy zaczynałam seans starałam się na nie nawet nie patrzeć. Jakie było moje zaskoczenie kiedy otrzymałam coś całkowicie nowego i o niebo lepszego.

 STARE INTRO
 NOWE INTRO
 (Moim zdaniem różnica piorunująca)

W sezonie pierwszym widzimy wiele nawiązań do książki, w kolejnym pojawia się ich o wiele mniej. Za to jesteśmy uraczeni całkowicie nowymi wątkami, które sprawiły, że momentami nie potrafiłam oderwać się od serialu. Ponadto poznajemy wielu nowych bohaterów, którzy tylko działają na korzyść całej historii.

Oddzieliłam grubą kreską książkę i serial. W pełni pogodziłam się z tym, że "Shadowhunters" to jedynie inspiracja "Miastem kości". Co najdziwniejsze w ogóle mi to nie przeszkadza. Wynika to głównie z tego, że jak sama nazwa głosi jest to historia Łowców Cieni, a nie jedynie Clary. Przeważnie w książkach większą sympatią od głównych bohaterów darzę postacie drugoplanowe. W serialu w końcu mamy szanse poznać je bliżej.  



Najgorsze dla mnie na początku było to, że w żaden sposób nie mogłam przyzwyczaić się do tragicznej gry aktorskiej głównych bohaterów. (Oczywiście nie obrażając niektórych z nich, bo zdarzały się perełki, które całkiem całkiem dawały sobie radę.) Clary i Jace radzą sobie odrobinę lepiej. Dziewczyna nadal niemiłosiernie mnie irytuje, ale jej wybuchy rozpaczy stały się troszkę bardziej autentyczne. Pogodziłam się również z tym, że nie mam co liczyć na tego samego Jaca, którego poznałam w książce, a później zobaczyłam w filmie. Staram się go traktować jako kogoś całkowicie innego. Przynajmniej oszczędzam sobie niepotrzebnych nerwów.



Alec i Magnus to nadal najlepsza część tej produkcji. W książce ani w filmie nie zwracałam na nich większej uwagi. Tak samo jeśli chodzi o Isabelle. Tutaj poznałam ich o wiele lepiej i są to jedne z moich ulubionych postaci. Bardzo podoba mi się to, że dostajemy trochę więcej scen z udziałem Isabelle, ponieważ już od pierwszych odcinków ta postać mi imponowała.



Aktor grający rolę Simona już wcześniej doskonale dawał sobie radę. Bardzo polubiłam jego postać. Jest świetnym powiewem świeżości i humoru w całej historii. Jednak dopiero teraz zauważyłam, że wręcz wyczekuję scen, w których się pojawi.



Ponad to w pakiecie dostajemy o niebo lepsze efekty specjalne. W dodatku gdzieś obiło mi się o uszy to, że aktorzy scen walki odgrywają sami, dlatego wielki szacun dla nich. Mimo iż nie wyglądają idealnie, to wypada bardzo nieźle.

Serial na początku zrobił na mnie okropne wrażenie. W ogóle nie miałam ochoty na jego kontynuowanie. Mimo to cieszę się, że jakoś przełamałam swoją niechęć, ponieważ obecnie z utęsknieniem wyczekuję nowych odcinków, a podczas seansu nie potrafię oderwać się. Wiem, że podczas drugiego sezony nastąpiła zmiana scenarzystów i zdecydowanie wyszło im to na dobre.

Już nie mogę doczekać się nowych odcinków sezonu 2. 

________________________________________________
Post napisałam zaraz po tym jak skończyłam oglądać pierwszą część 2 sezonu. Z tego co przeczytałam jego wznowienie ma nastąpić 05.06, czyli jutro. Jestem w ogromnym szoku, że ten czas tak szybko minął!

Ten post wyszedł odrobinę chaotycznie, (Właśnie dlatego nie piszę recenzji od razu po przeczytaniu książki, czy też obejrzeniu filmów.) jednak mam nadzieję, że mimo wszystko udało mi się zachęcić was do sięgnięcia po tą produkcję! :)
Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Chyba komentarz mi się usunął wiec pisze raz jeszcze :)
    Uwielbiam DA ale nie zamierzam oglądać ani serialu, ani filmu. Boje się, że ekranizacja może mi popsuć moje wyobrażenie świata i bohaterów, dlatego wolę zostać z miłymi wspomnieniami, szczególnie jeśli Jace jest w serialu gorszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o wygląd bohaterów, to rzeczywiście możesz odrobinę popsuć sobie swoje wyobrażenie, ale z fabułą pewnie nie miałabyś problemu, ponieważ zaledwie cząstka jest zaczerpnięta z książki :)

      Usuń
  2. Tak wiele naczytałam się na temat tego serialu i wciąż nie wiem, czy powinnam się za niego zabierać. Podobno pierwszy sezon to mały koszmarek, ale wszyscy mówią, że druga część jest o wiele lepsza, choć nie nastawiam się, że ma cokolwiek wspólnego z książkami xD Przeczytałam twoją opinię i wciąż się waham :/ Powiedz mi, warto się zabrać czy lepiej odpuścić?

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy sezon rzeczywiście jest kompletną klapą. Jeszcze na żadnym serialu tak bardzo się nie zawiodłam. Jednak myślę, że warto przetrwać trudny początek, tylko po to, aby rozkoszować się kolejnymi o niebo lepszymi odcinkami, które z kolei są na bardzo wysokim poziomie. :)

      Usuń
  3. Hi!
    I just have seen your blog and I am following u, I hope u can visit mine and follow me if u like.
    Great post!
    Kisses ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro wreszcie mam trochę wolnego ogarnę 2 sezon. W sumie 1 nie zrobił na mnie zbyto wielkiego wrażenia, jednak bardziej uwielbiam wersję książkową. Oglądam to chyba tylko, że uwielbiam tą serię.

    OdpowiedzUsuń