wtorek, 23 maja 2017

Before I Fall

 Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć- tyle czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić by przesypywał ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go zmarnować.

Nazywam się Sam Kingston. Jestem popularna, mam przystojnego chłopaka i szalone przyjaciółki, z którymi świetnie się bawię. Czuję się lepsza od nudnych kujonów i śmieję się z dziewczyn, które nigdy nie dostały liściku miłosnego. Robię, co chcę i kiedy chcę. Nie obchodzi mnie, czy kogoś zranię, bo i tak wszystko uchodzi mi na sucho. Aż do dzisiaj…
Wychodzę z imprezy. Oślepiają mnie światła samochodu jadącego z naprzeciwka. Czuję niewyobrażalny ból. Spadam w niekończącą się pustkę.
Umarłam?
A jednak budzę się w swoim łóżku. Tylko że znów jest piątek 12 lutego, a ja od nowa przeżywam ten sam dzień. Czy naprawdę zasłużyłam na tak surową karę? Chcę tylko odzyskać moje idealne życie. Bo przecież było idealne, prawda? 
źródło: lubimyczytac.pl

Dawno, dawno temu czytałam książkę, która zbytnio nie przypadła mi do gustu. Sam pomysł na jej fabułę bardzo mi się spodobał, jednak czytanie jej nie należało do najłatwiejszych. Po pewnym czasie stała się niebywale nudna i ciągła się jak flaki z olejem. Mimo to cieszę się, że udało mi się ją dokończyć. 
Właśnie na jej podstawie, czyli "7 razy dziś" (ang: Before I Fall) autorstwa Lauren Olivier powstał film, który jakiś czas temu miałam okazję obejrzeć. 

Oglądając zwiastun zauważyłam, że może być to produkcja warta zachodu, jednak nie nastawiałam się na fajerwerki, głównie ze względu na książkę, której pozbyłam się z domu jak najszybciej tylko mogłam. 

Jeśli chodzi o fabułę filmu, to byłam pod ogromnym wrażeniem. Wycięto sceny z książki, które nie miały kluczowego znaczenia dla treści, w efekcie film dla odbiorcy stał się o niebo bardziej ciekawy. Sama z zapartym tchem śledziłam poczynania Sam i byłam w szoku kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. 

Muszę przyznać, że o wiele bardziej wczułam się w problemy bohaterów widząc je na ekranie. Film skłonił mnie do wielu przemyśleń i uświadomił mi to, że z każdego dnia należy wycisnąć jak najwięcej, ponieważ nigdy nie wiadomo ile czasu nam jeszcze zostało.
Oczywiście nie obyłoby się bez łez, które zostały wywołane przepięknymi ujęciami oraz monologiem Sam.

Nie zwracałam szczególnie uwagi na dobór aktorów, ze względu na to, że w ogóle nie byłam w stanie przypomnieć sobie ich pierwowzorów. Jedynie do głównej bohaterki miałam małe zastrzeżenia. Na początku wydawała mi się być odrobinę zbyt niewinna. Jednak z czasem zaczynała pokazywać na co  ją stać, a ja byłam pod ogromnym wrażeniem.

Odrobinę żałuję tego, że sprzedałam swój egzemplarz "7 razy dziś" być może ze względu na to, że jestem starsza zrozumiałabym głębszy sens tej historii...


________________________________
Czytaliście książkę "7 razy dziś" ? :)

3 komentarze:

  1. Miałam kiedyś w planach tę książke, ale jakoś nie skusiłam sie na nią do tej pory i chyba już po nia nie sięgnę, chociaż nie wiem, ale zainteresowałaś mnie filmem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś jakoś nie było o tym filmie u nas głośno... myślałam, że dopiero ma wyjść XD

    Pozdrawiam ;)
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę przeczytałam dawno dawno temu i zdecydowanie nie należy do moich ulubionych, na filmie z kolei zasnęłam co mówi samo za siebie. Dla mnie za nudne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń