wtorek, 18 kwietnia 2017

Dwór cierni i róż. Sarah J. Mass




Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość.


Autorka bestsellerowej serii Szklany Tron powraca z porywającą opowieścią o miłości, która jest w stanie pokonać nienawiść i uprzedzenia!
Idealna lektura dla fanów George. R.R. Martina! Co może powstać z połączenia baśni o Pięknej i Bestii oraz legend o czarodziejskich istotach?
Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya… 

źródło: lubimyczytac.pl

Niektórzy uważają, że inspiracja "Piękną i Bestią" jest zbyt duża w tej książce. Ja uważałabym to za wadę jeśli zostałoby to zatajone. Jednak na okładce znajduje się wyraźna wzmianka dotycząca tego, że jest to retelling znanej wszystkim historii. Osobiście uwielbiam kiedy w książce pojawiają się nawiązania do znanych nam powieści. 

Wbrew pozorom świat przedstawiony przez autorkę jest niezwykle interesujący i wyjątkowy. Poza tym stworzyła Fae - czarodziejskie postacie, które żyją obok ludzi. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z nimi w literaturze. Choć niezbyt przepadam za opisami, to tutaj były one konieczne do tego, aby czytelnik był w stanie wyobrazić sobie miejsce, tak różne od tego, w którym żyjemy. Barwny styl pisania Sarah J. Mass sprawił, że  pochłanianie kolejnych stron było dla mnie czystą przyjemnością.

Jeśli chodzi o akcję, to na początku nie dzieje się zbyt wiele. Jesteśmy powoli wprowadzani w tej wyjątkowy świat. Mimo tego, w ogóle nie byłam znudzona! Jednak kiedy przychodzi czas na punkt kulminacyjny, a akacja przyśpiesza, to raczej nikt nie jest już w stanie oderwać się od lektury. 

Sam początek książki odrobinę skojarzył mi się z "Igrzyskami Śmierci". Również poznajemy dziewczynę, która jest głównym żywicielem swojej rodziny. Mimo, iż uwielbiam Katniss, to myślę, że prędzej zaprzyjaźniłabym się z Feyrą. Ze względu na to, że wydaje mi się być bardziej ludzka, a jej cięty język sprawiał, że nieraz nie byłam w stanie powstrzymać się od śmiechu.  Co nie zmienia faktu, że z wieloma jej decyzjami nie mogłabym się zgodzić.

Kreacja bohaterów u pani J. Mass, stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie są to postacie anonimowe, bez twarzy. Każda z nich ma własną przeszłość i nie pojawia się w historii bez powodu. Uwielbiam niemal każdą postać z książki. Oczywiście z wyjątkiem czarnych charakterów oraz ojca i sióstr Feyre, którzy są najbardziej irytującymi postaciami pod słońcem. 

Już od pierwszych stron polubiłam Tamlina. Idealnie pasuje do roli Bestii. Nie dość, że jest księciem, to jeszcze zmienia kształt. Podoba mi się to, że dopiero z czasem przekonuje się do Feyry. Nie podejmuje pochopnych decyzji od razu jej ufając. Mimo to jest niezwykle pomocny i ma dobre serce. 

Rhysand to postać, której najbardziej nie mogłam doczekać się w tej książce. Słyszałam o nim bardzo wiele ochów i achów. W "Dworze cierni i róż" pojawia się sporadycznie, ale już w ciągu tych paru chwil zdążył mnie zaintrygować. Na początku bardzo mnie irytował, jednak po tym jak poznałam jego drugą twarz zaczynałam czuć do niego odrobinę sympatii. Głównie przez niego nie mogę się doczekać kiedy w końcu przeczytam część 2. 

Jeśli chodzi o wątek romantycznym, to bardzo podoba mi się to, że rozwija się bardzo powoli. Nie jest to kolejna błyskawiczna miłość od pierwszego wejrzenia, co bardzo przypadło mi do gustu, ponieważ ze względu na to jaki charakter ma Feyre, coś takiego nawet nie pasowałoby do treści książki.

W książce uwielbiam dosłownie wszystko. Opisy, które niby powinny mnie nudzić, świat przedstawiony, fabułę oraz bohaterów. Próbowałam znaleźć choć jeden szczegół, który zirytowałby mnie. Oczywiście, że nie znalazłam go i z czystym sumieniem serca mogę przyznać, że jest to najlepsza książka, którą przeczytałam jak na razie w tym roku. 

Nawet jeśli nie jesteście fanami fantasy i myślicie, że ta książka nie jest dla was, to szczerze zachęcam was do tego, abyście choć spróbowali. A nóż przepadniecie w niej tak samo jak ja.


_____________________________
Co sądzicie o twórczości Sarah J. Mass? Warto zapoznać się również z jej innymi książkami?

5 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie do przeczytania. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Książke uwielbiam a post cudowny. Zostaję oczywiście na dłużej! <3
    http://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tą książkę i ogromnie polecam Ci drugi tom bo jest niesamowity <3 Mnie Rhys też zdążył zaintrygować w części pierwszej, ale to co się dzieje w drugiej przerosło wszystkie moje oczekiwania do tej postaci <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też polubiłam Tamlina i z tego powodu trochę boję się sięgać po ACOMAF, w którym podobno wszystko się zmienia... :(
    Pozdrawiam!
    Zapraszam na mój kanał na YT

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten tytuł na oku od jakiegoś czasu, a Twoja recenzja tylko jeszcze bardziej pcha mnie do tego, by przeczytać ją już dziś! :) Świetna recenzja! :)

    goszaczyta

    OdpowiedzUsuń